PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=76}

Jutro nie umiera nigdy

Tomorrow Never Dies
7,0 65 299
ocen
7,0 10 1 65299
6,2 16
ocen krytyków
Jutro nie umiera nigdy
powrót do forum filmu Jutro nie umiera nigdy

''Ile to się trzeba narobić by uratować Świat!'' Te słowa padają
w kolejnej części Bonda i jak nic oddają to co przelatuje jak
błyskawica przed naszymi oczyma. Niestety mnie osobiście
męczą takie typowe ''rzeźnie'' na ekranie, gdzie to jakiś
niedowartościowany bogacz, chce zawładnąć globem, aby
móc nim sterować, a odosobniony ''gracz'' tych dobrych, obala
wszystkie jego złe zamiary i likwiduje sztuka w sztukę
przeciwników, aby na końcu rozprawić się z samym diabłem,
a tym samym pozbywa się misternego planu zagłady i ratuje
ludzkość. Litości! Boże przecież to takie dziecinne i
koszmarnie schematyczne. Kiedyś inaczej postrzegałem
serie o agencie 007, ale kiedyś też dostrzegałem w tych
''odcinkach'' z Connery'm, Moore'm, czy nawet Daltonem jakiś
sens. Mniej było głupot, które potrafiły porazić jak piorun
podczas burzy. A może tylko mi się zdaje, że było ich mniej.
Wiem jedno. Na te kilkanaście filmów o Bondzie, ten jak dla
mnie jest najsłabszy, który miałem tę ''przyjemność'' widzieć.
Prostota ''Jutro nie umiera nigdy'' sprawia, że na przemian
można się śmiać (a przecież nie mamy styczności z komedią)
albo wymiotować. Spottiswoode chciał dobrze zarobić, więc
zabrał się za osiemnastą część przygód niestrudzonego
agenta, walczącego z niebezpiecznym i majętnym psycholem
na Ziemi. Film ten obfituje w wyjątkowo sporą część bzdur,
nielogiczności i absurdów. Zły charakter Jonathan Pryce
(Carver) jest cholernie nijaki, wyblakły i pozbawiony emocji.
Jego gra to stos sztucznych grymasów i głupich minek. Jest
tak słabo nakreślony i mało wyrazisty, że nie różni się zbytnio
niczym od tych wszystkich osiłkowatych typków, uzbrojonych
po zęby z tlenionym Götzem Otto na czele. Sorry różnią ich
finanse i władza z nimi związana. Od wszystkich bije aura
zobojętnienia, a zastygłe spojrzenia i kamienne twarze, mnie
osobiście dobijały w trakcie seansu.
Jeżeli chodzi o Brosnana to także nie ma go za co chwalić.
Nawet nie jest w połowie tak błyskotliwy i szarmancki jak jego
poprzednicy. Natomiast dla wielu kobiet nadal pozostaje
ikoną seksu mimo swych bez mała 60 lat. Ja w to nie
ingeruje, bo mnie interesuje gra, a ta w ''Jutro...'' była dosyć
przeciętna. Poza obsadą, która nie powala, jest jeszcze
wspomniana fabuła, jeszcze bardziej nie do przyjęcia, no i
wiele ''badziewiastych'' dialogów. Mało kiedy coś tu ma sens
tak prawdę mówiąc. Kilka scen wyjątkowo naciąganych
mimo, iż są to sceny kluczowe i charakterystyczne. Hasło ''nie
chcemy III Wojny Światowej, no chyba, że ją sami zaczniemy'',
ucieczka motocyklem, skok ze spadochronem, testowanie
BMW, oraz kilka innych momentów (nie chce już o nich nawet
pamiętać), to jakaś kpina z widza, nawet jeśli jest się
miłośnikiem Bonda. Ale z drugiej strony jest to przecież jeden
z filmów o najsłynniejszym agencie w dziejach kina, jakże
popularnym, więc jak można wyrazić swoje veto i całość
obrazić? Trochę nie wypada? Bez jaj. Po prostu mówię jak to
postrzegam i tyle. Mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy
potwierdzą to, że najlepsza w tej produkcji jest tytułowa
piosenka Sheryl Crow ''Tommorow never dies''. Nawet
Michelle Yeoh nie powala swoją urodą. Całość ledwo co do
przełknięcia, ale jak już wspominałem, potrafiąca rozbawić.
4/10 to max.
Pozdrawiam

djrav77

Dobra wiadomość to zła wiadomość ten tekst jest bardzo dobry :)

djrav77

tylko szkoda że ocena 4 ale ok

ocenił(a) film na 6
djrav77

Z tym samochodem to w ogóle było przegięcie, szyby pękły dopiero po władowaniu w nie iście wojskowego arsenału, opony albo się same naprawiły albo non stop pompowały (?), samochód uderzał w przeszkody a nawet wgnieceń nie było. Albo jak zjeżdżali na plakacie w dół to tamci z góry zamiast do nich strzelać to stali jak kołki - pili kawę (?)

ocenił(a) film na 4
djrav77

Podpisuję się pod tą opinią, sam lepiej bym chyba tego nie ujął. Dla mnie również zdecydowanie najgorsza część jaką widziałem, a nie widziałem chyba jedynie Skyfalla. W ogóle Brosnan jest dla mnie najmniej ciekawym Jamesem Bondem w serii, nie ma porównania do poprzedników, a bardziej podobają mi się też filmy z Craigem.

Zgadzam się też z tym co napisał Emplim, z tym że co do samochodu to dla mnie jeszcze większy bezsens. Chcieli się dostać do środka, więc wiadomo, że szyby to najsłabszy punkt, na początku zdaje się trochę w nie postrzelali i nic, a podczas pościgu jednak się zbiły, więc dlaczego od razu nie skupili się na nich, tylko się wydurniali? Chociaż to i tak tylko drobiazg. Jeśli chodzi o te opony to już nie będę się czepiał, tak jak tego, że cały samochód był odporny na wszystko, bo to James Bond i zawsze dzieją się jakieś niebanalne rzeczy, jeśli chcielibyśmy iść w to dalej to znalazłoby się mnóstwo takich absurdów, ale to przecież stały element tej serii i chyba nie ma co podchodzić do tego na poważnie.

Emplim, takich sytuacji, jak ta, o której wspomniałeś, kiedy zadawałem sobie pytanie- "Dlaczego nie strzelają? Na co czekają", było więcej i to chyba irytowało mnie najbardziej. Przy innych filmach z serii, które też nie zawsze były specjalnie wyszukane, wszystko zbyt banalne, zbyt proste, spodziewałem się czegoś więcej, niestety się rozczarowałem. Film, jak dla mnie bardzo przeciętny.

użytkownik usunięty
djrav77

A ja bym polecał sobie kij z dupska wyciągnąć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones