PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=76}

Jutro nie umiera nigdy

Tomorrow Never Dies
7,0 65 337
ocen
7,0 10 1 65337
6,2 17
ocen krytyków
Jutro nie umiera nigdy
powrót do forum filmu Jutro nie umiera nigdy

Po dobrym "GoldenEye" James Bond w wydaniu Pierca Brosnana powraca niestety nie jest to najlepszy powrót. Fabuła i wątek Eliota Carvera z jego medialnym imperium wg mnie zosał zmarnowany. O ilę kiedy Bond jest jeszcze w Europie film nie był zły, widzieliśmy jak 007 pomału dochodzi do prawdy. Później jest coraz gorzej a akcja w Azji (wręcz kuriozalna scena z plakatem) oraz finał jest typową sztampą. Gra aktorska napewno jest w najlepszym wydaniu, James Pierca Brosnana to wspaniałe połączenie najlepszych cech Bondów Seana Connry`ego i Rogera Moore`a. Az łezka w oku się kręci jak świetny był tamten Bond. Nie to co teraz z tym zabijaką Craigiem. Ale powracając do aktorów to Jonathan Pryce był świetny jako Carver. Co prawda był bardziej zabawny niż groźny ale świetnie się go oglądało jako bardziej zabawnego złoczyńcę. Twórców należy pochwalić za dobrą muzykę w wykonaniu Davida Arnolda (Backseat Driver) który okazął się być przynajmniej w tym filmie odpowiednim następcą dla Johna Barry`ego. I to wszystko jeżeli chodzi o plusy a więc fabuła (tylko do momentu kiedy 007 jest na starym kontynencie) akorstwo oraz muzyka. Co do minusów to jak wcześniej wspomniałem Azja, finał oraz zmarnowanie potencjału Cravera i wątku z mediami. Mogli uczynić z tego główny temat filmu ale nie musieli dać ten głupi motyw z możliwością wojny Brytyjsko-Chińskiej. Podsumowując twórcy filmu mieli pomysł ale poszli na łatwiznę i dalsza część filmu to typowe kino a la 007. Szkoda bo film mógł być dużo lepszy.

4/10

ocenił(a) film na 8
Jack_Napier

Zgadzam sie, oglądając go poraz pierwszy miałem wrażenie że nakręcili go przed GoldenGye, przyczym GoldenEye niewgląda na tyle lat co ma....ale do rzeczy obie piosenki do Jutra... są fajne, sama konwencja scenariusza też (maniak medialny...itd), sam przeciwnik Bonda szablonowy, jak w starych Bondach u boku ma kolesia od brudnej roboty który niczym Buźka wykonuje wszystkie polecenia (Stamper), szablonowo dwie kobiety, jedna przypadkowa, niczemu niewinna i druga która walczy u jego boku.
Zabrakoło:
- końcówki z rozmachem
- skompo ubranych pań
- AstonMartina ale cóż czas kryzysu marki
- oszałąmiającgo samochodu (nudna limuzyna BMW)
-....sam niewiem czego, brakuje tego czegoś, tego błysku, a może to dlatego że po poprzedniej cześci były większe apeyty

Niemniej film warto obejrzeć, choćby w ostatniej kolejności, dlatego że nigdy wcześniej i później Bond niewalczył z tego typu przestępcą.

użytkownik usunięty
waldus_5

Pesymiści ;) nie jest aż tak tragicznie. Brosnan faktycznie nadal ma mimikę Frankensteina, ale czarny charakter moim zdaniem wypadł bardzo dobrze. Sam pomysł z manipulowaniem informacją jest dobry - w zasadzie taki złoczyńca jak Carver jest o wiele bardziej realistyczny niż np. Zorin czy Blofeld, więc (przynajmniej mnie) autentycznie i poważnie przeraża (niektórzy mówią, że scenarzyści wzorowali się na Rupercie Murdochu, ale to już chyba mocno naciągana teoria;)).

Wprowadzili też trochę humoru, co pomogło ocieplić drętwego Pierce'a. Pościg na motorze był świetnym połączeniem śmiechu i akcji.

Podoba mi się też postać chińskiej agentki - osobiście wolę, gdy dziewczyny Bonda są jego równorzędnymi partnerkami czy rywalkami (jak Ania Amasowa czy Ksenia Onatop) a nie tylko ładnymi dodatkami. Lin jest fajna. Nie czeka, aż James ją uratuje, tylko sama skopuje przeciwnikowi jaja. Nie daje się zaciągnąć do łóżka tylko przypina go pięknie kajdankami do rury ;))
Spodobała mi się też postać złowrogiego doktorka od tortur, chociaz pojawił się zaledwie na kilka minut.

Jedyne, co mnie dobiło, to scena, w której Bond i Lin uciekają z budynku Carvera - Lin biega po schodach, wspina się po ścianie i wykonuje różne inne dzikie ekwilibrystyki .... w butach na kilkucentymetrowym obcasie! I to nie z przypadku, np. podczas przyjęcia, niespodziewanie - ona celowo założyła te absurdalne buty na akcję! Ja wiem, że facet pewnie nie zwróciłby na to uwagi i może myślicie panowie, że się za bardzo czepiam, ale gdy kobieta widzi coś takiego, to może się tylko dziko roześmiać z politowaniem nad głupotą kostiumografa :D

Ogólnie był to film Ok (podobał mi się bardziej iż następca).

Fajnie było tylko do momentu, aż walka rozpoczeła się na okręcie Carvera. Odniosłem wrażenie że to było trochę już naciągane. Nie podobała mi się kreacja Henrego Gupty - według mnie grał trochę głupka.
Na pocieszenie przeciwnik BOnda to jeden z najlepszych w ciągu 20 lat (nie licząc Zorina w A View To a Kill)




7/10

ocenił(a) film na 7
_Kuba123

Już przy okazji ,,Goldeneye" wspomniałem, że Brosnan to najlepszy wybór Bonda lat 90-tych i podtrzymuję to.Zło Carvera pokazane w sposób efektowny, nawet jeśli przesadzono z pokazem chorych ambicji. Intryga ani serii uwłacza ani jej nie wznosi.
Mniej przekonuje temat muzyczny a już w razie każdym bądź zupełnie zawodzi, mnie na pewno, Lin Wai jakkolwiek sprawna fizycznie. Lekko faworyzując poprzedni odcinek, uważam ten film za dobry. Good night and good luck, esforty.
7/10

Jack_Napier

Zgodzę się ,że Goldeneye był lepszy ale ten film też był niezły. Świetny czarny charakter - psychopatyczny Carver no i naprawdę zapadający w pamięć pościg ze sterowaną komórką bmk-ą :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones