jak w tytule , czułem aż zażenowanie osoba Elliota tak prostolinijnego bohatera dawno nie widziałem , w całej serii bonda przyzwyczajeni byliśmy do tego ,że gdy nasz Agent jak zawsze został schwytane przez wroga (ok 80% filmów w całej serii ) na te ostatnie 40 min ten mu wyjawiał wszystkie plany co i jak , ale tamci byli jacyś ogarnięci ten mam wrażenie że był głupi albo kiepskie aktorstwo jakiegoś nooba z kompleksem , nie mniej jednak oglądając całą serie chronologicznie fajnie widać postęp technologiczny zarówno montażu filmu efektów technologi (od 1 filmu z Timothym ) , widać jak nabiera to tempa , w odróżnieniu do scenariusza filmu o agencie schemat często podobny ,ale jako kino powiedzmy rozrywkowe sprawuje się nieźle , Brosnan daje rade , pewnie zaryzykuje tutaj ale stwierdzę że jest lepszym Bondem niż Sean C , który wg mnie wypada najgorzej .